3/22/2013

26 listopada: Św. Leonard z Porto Maurizio



(1676 – 1751)

Paulo Girolamo Casanuova, bo tak nazywał się przed przyjęciem imienia zakonnego, przyszedł na świat w małym portowym miasteczku Porto Maurizio nad Morzem Liguryjskim. Ojciec był właścicielem statku, a matka osierociła gromadkę dzieci, gdy przyszły Święty miał dwa lata. Na szczęście druga żona pana Domenico Casanuovy okazała się dla osieroconych dzieci troskliwą opiekunką, zastępując rodzoną matkę. Dom był tak szczerze katolicki, że państwo Casanuova bez żalu, wręcz z radością zgodzili się, aby trzech synów wstąpiło do zgromadzenia franciszkanów, córka zaś do klarysek.

Bodaj największe predyspozycje do kapłaństwa wykazywał już w dzieciństwie mały Paweł. Dla rówieśników był wzorem czystości obyczajów, wcześnie też odnalazł się w roli kaznodziei, prowadząc kolegów pod kapliczkę Matki Bożej Bolesnej, zmawiając Różaniec i nauczając o nabożeństwie do Niepokalanej. Nieprzypadkowo miejscem tych spotkań była właśnie kapliczka poświęcona Matce Bolesnej, albowiem przez całe życie Święty zachowywał i rozszerzał szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej, co już po przyjęciu franciszkańskiego habitu zaowocowało erygowaniem przezeń ponad pół tysiąca dróg krzyżowych w różnych miejscach, również poza klasztorami – na co specjalną zgodę wydał papież.

W trzynastym roku życia został posłany na naukę do Rzymu, gdzie odebrał wykształcenie w Collegium Romanum, czyli na Uniwersytecie Gregoriańskim. Następnie wstąpił do nowicjatu ojców franciszkanów konwentualnych i już jako brat Leonard kontynuował naukę filozofii i teologii przy klasztorze św. Bonawentury w Wiecznym Mieście. Równocześnie działał w Sodalicji Mariańskiej i w oratorium św. Filipa Neri. W 1703 roku przyjął święcenia kapłańskie i zamierzał zrealizować podróż misyjną do Chin, lecz z powodu bardzo intensywnego trybu życia połączonego z ostrą pokutą zapadł na ciężką chorobę.

Lekarze nie dawali ojcu Leonardowi wielkich nadziei, on jednak zwrócił się z ufnością do Tej, którą Kościół w Litanii Loretańskiej nazywa Uzdrowieniem chorych (Salus infirmorum), a którą Święty czcił od dziecka. Uczynił ślub, że jeżeli Maryja przywróci mu zdrowie, to poświęci do końca życia wszystkie swe siły głoszeniu Ewangelii wśród własnych rodaków, na misjach ludowych. Widocznie spodobała się Matce Bożej ta ofiara, skoro Święty nie tylko odzyskał zdrowie, ale dopisywało mu ono przez czterdzieści kolejnych lat wytężonego apostolatu.

Don Leonardo stanął w obliczu śmierci, zdawał sobie zatem dobrze sprawę z kruchości ludzkiego życia, a do tego świadom perspektywy wieczności, jaka w sposób nieunikniony czeka każdego człowieka, zaangażował się całym sobą, by jak najwięcej dusz utwierdzić w łasce uświęcającej otwierającej przed grzesznym człowiekiem drogę do szczęśliwej wieczności. Prowadził po wsiach rekolekcje z płomiennymi kazaniami, głosząc objawioną naukę Chrystusa Pana, lud nakłaniał do przyjmowania sakramentów, a pozostawiał po sobie błogosławione owoce łaski, wspomniane drogi krzyżowe, jednoczące dusze w rozpamiętywaniu bolesnej Męki Zbawiciela oraz dzieła nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu w parafiach.

W latach trzydziestych XVIII wieku odbywał misje ludowe dla żołnierzy, żeglarzy i niewolników, przybywających na galerach do portu. W roku 1744 papież Benedykt XIV wysłał go na misję na Korsykę. Jakiś czas przed śmiercią Leonard obiecał papieżowi, że gdy nadejdą dla niego ostatnie dni, to przyjedzie do Wiecznego Miasta, by tu oddać ducha Panu Bogu. Słowa dotrzymał i w roku 1751, wycieńczony ciągłą drogą, wypalony jak żertwa rzucona w płomienie miłości Bożej, zakończył żywot. Papież miał wówczas powiedzieć: „Utraciliśmy przyjaciela na ziemi, ale zyskaliśmy świętego w niebie”. Leonard z Porto Maurizio dostąpił chwały ołtarzy za sprawą beatyfikacji ogłoszonej w roku 1791 przez Piusa VI. Kanonizację zatwierdził bł. Pius IX w roku 1867, zaś papież Pius XI w roku 1923 ogłosił go patronem misjonarzy ludowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz