(zm. ok. 703)
Pierwszy żywot Wolframa (Vita Vulframni) nie podaje daty urodzenia Świętego. Wiadomo jedynie, że ojciec jego służył jako oficer na dworze dwóch z kolei królów frankońskich z dynastii merowińskiej, Dagoberta I i Chlodwiga II. On sam był natomiast dworzaninem Chlotara III i Teuderyka III. Wychowany w świętej wierze katolickiej i dobrych obyczajach, od młodego wieku zaprawiał się w czynnościach duchowych i wiele czasu poświęcał na studiowanie Pisma Świętego.
Rychło też przyjął święcenia kapłańskie, a majętności swoje oddał na rzecz benedyktyńskiego klasztoru Fontenelle (obecnie opactwo Saint-Wandrille). Wkrótce został arcybiskupem diecezji Sens. Zasłynął na tej stolicy z prawdziwie ojcowskiej troski nad powierzoną mu trzodą, dla której był zawsze przystępny i świecił przykładem cnót. Długo jednak nie trwały jego spokojne rządy, zechciał bowiem Pan Bóg posłużyć się jego gorliwością dla innego rodzaju dzieła – dla pracy apostolskiej wśród pogańskiego ludu.
Idąc za przykładem misjonarzy angielskich, zabrawszy kilku kapłanów z opactwa Fontenelle, wyruszył do rozłożonej u wybrzeża Morza Północnego Fryzji, aby tam głosić zmartwychwstałego Chrystusa i siać ziarno świętej Ewangelii. W niedługim czasie po jego przybyciu owa kraina rozbrzmiała echem czynionych przezeń cudów i głoszonych nauk. Zachowało się między innymi podanie o dwóch nadprzyrodzonych zdarzeniach, które pociągnęły pogańskie dusze do światła prawdziwej wiary.
Idąc za przykładem misjonarzy angielskich, zabrawszy kilku kapłanów z opactwa Fontenelle, wyruszył do rozłożonej u wybrzeża Morza Północnego Fryzji, aby tam głosić zmartwychwstałego Chrystusa i siać ziarno świętej Ewangelii. W niedługim czasie po jego przybyciu owa kraina rozbrzmiała echem czynionych przezeń cudów i głoszonych nauk. Zachowało się między innymi podanie o dwóch nadprzyrodzonych zdarzeniach, które pociągnęły pogańskie dusze do światła prawdziwej wiary.
Otóż lud zamieszkujący te tereny przechowywał odziedziczony po przodkach zwyczaj czynienia swoim bogom ofiar z ludzi. Pewnego razu Wolfram spotkał pogan prowadzących dziecię na śmierć. Ulitowawszy się nad pacholęciem, stanął w jego obronie. Jeden z kapłanów odpowiedział mu, iż jeżeli jego Chrystus uratuje dziecko, to będzie mógł ofiarować je swojemu Bogu na służbę. Tak też się stało – chłopiec powieszony na gałęzi, wsparty cudowną mocą, jakoby zasnął na dwie godziny, a potem w wyniku gorącej i nieustannej modlitwy misjonarza spadł razem z powrozem. Wielka ilość niewiernych widzących to zdarzenie przyjęła chrzest z rąk Wolframa.
Innym razem prowadzono dwoje dzieci, aby utopić je w morzu. Święty biskup i tym razem nie mógł patrzeć obojętnie i oddał się żarliwej modlitwie u brzegu morza. Widząc, jak starszy z chłopców podtrzymuje swego brata, aby ten później, niż on utonął, misjonarz przeżegnawszy się krzyżem świętym wstąpił na taflę wody i nie zmoczywszy szat, przeniósł zdziwione dziatki na brzeg. Ludność przytomna temu cudownemu zdarzeniu również przyjęła chrześcijaństwo.
Więcej kłopotu miał święty z władcą ludu Fryzów, Radbodem, który obiecał wprawdzie ochrzcić się, ale wciąż był silnie przywiązany do wiary swych przodków. W końcu zapytawszy Wolframa, który opowiadał mu o niebie i piekle, czy większość jego przodków jest w gronie błogosławionych czy też wśród cierpiących męki wieczne potępionych, gdy dowiedział się, że, aby przekroczyć bramy niebios, potrzebny jest chrzest święty, którego nie otrzymali jego ojcowie, odparł, że woli być z nimi niż z garstką ubogich w krainie, którą obiecuje mu misjonarz. Wkrótce umarł, nie obmyty wodą chrztu. Tak też sprawdziła się nauka Chrystusa Pana, iż nie poniesie możny swych bogactw i zaszczytów po śmierci, a ubodzy, ale wierni prawdziwemu Bogu, odbiorą obfitą nagrodę u Dawcy wszystkich dóbr.
Po zakończonej misji św. Wolfram osiadł jako prosty mnich w opactwie benedyktyńskim, z którego niegdyś wyruszył. Tam dokończył swego żywota i zmarł około roku 703.
Innym razem prowadzono dwoje dzieci, aby utopić je w morzu. Święty biskup i tym razem nie mógł patrzeć obojętnie i oddał się żarliwej modlitwie u brzegu morza. Widząc, jak starszy z chłopców podtrzymuje swego brata, aby ten później, niż on utonął, misjonarz przeżegnawszy się krzyżem świętym wstąpił na taflę wody i nie zmoczywszy szat, przeniósł zdziwione dziatki na brzeg. Ludność przytomna temu cudownemu zdarzeniu również przyjęła chrześcijaństwo.
Więcej kłopotu miał święty z władcą ludu Fryzów, Radbodem, który obiecał wprawdzie ochrzcić się, ale wciąż był silnie przywiązany do wiary swych przodków. W końcu zapytawszy Wolframa, który opowiadał mu o niebie i piekle, czy większość jego przodków jest w gronie błogosławionych czy też wśród cierpiących męki wieczne potępionych, gdy dowiedział się, że, aby przekroczyć bramy niebios, potrzebny jest chrzest święty, którego nie otrzymali jego ojcowie, odparł, że woli być z nimi niż z garstką ubogich w krainie, którą obiecuje mu misjonarz. Wkrótce umarł, nie obmyty wodą chrztu. Tak też sprawdziła się nauka Chrystusa Pana, iż nie poniesie możny swych bogactw i zaszczytów po śmierci, a ubodzy, ale wierni prawdziwemu Bogu, odbiorą obfitą nagrodę u Dawcy wszystkich dóbr.
Po zakończonej misji św. Wolfram osiadł jako prosty mnich w opactwie benedyktyńskim, z którego niegdyś wyruszył. Tam dokończył swego żywota i zmarł około roku 703.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz