12/29/2013

4 lutego: Św. Weronika


Hans Memling (ok. 1470)

(I w.)

„A jam jest robak, a nie człowiek: pośmiewisko ludzkie i wzgarda pospólstwa. Wszyscy, którzy mię widzieli, naśmiewali się ze mnie” (Psalm XXI, 7-8) – „Błogosławiony, który się nie zgorszy ze mnie” (Mateusz XI, 16) – tymi słowami Duch Święty zwraca się do św. Weroniki, ale również do każdego człowieka, który szczerze poszukuje Pana Boga i gotów jest narazić się na pośmiewisko, skoro ujrzy już Jego święte oblicze.

Twarz Chrystusa odbita na chuście św. Weroniki stała się nie tylko obiektem kultu (bezcenną relikwię można obecnie uczcić w klasztorze w Manopello w środkowych Włoszech), lecz także bogatym źródłem inspiracji dla artystów pędzla. W średniowieczu istniała nawet odrębna gałąź sztuki malarskiej poświęcona sporządzaniu odbić twarzy Zbawiciela na różnych płótnach. Malunki takie określano veraicon, a genezy ich powstawania pobożność ludowa szukała zazwyczaj w dziedzinie nadprzyrodzonej Boskiej interwencji twórczej. Oczywiście większość z tych przedstawień była sporządzona ręką ludzką, niemniej w niektórych (jak całun turyński czy właśnie Święte Oblicze z Manopello) dawniejsza i współczesna nauka nie stwierdziła ingerencji ludzkiej (w postaci choćby różnego rodzaju znanych materiałów i technik malarskich).

Weronika, pobożna matrona rodem z Jerozolimy, jest wzorem świętej odwagi, jaką winien odznaczać się każdy chrześcijanin. Podczas gdy Pan Jezus, cały pokryty krwią, potem i pyłem ulicznym, lecz przede wszystkim okryty wzgardą, poniżony i wystawiony na pośmiewisko gawiedzi, posuwał się wolnym krokiem dźwigając ciężkie drzewo krzyża na szczyt Golgoty, znalazła się niewiasta, która przez nikogo nieprzymuszona wzgardziła opinią bezmyślnego tłumu spędzonego przez służby porządkowe, aby oglądać sensację. Nie zważała na opinie ludzkie, odsunęła się od przytłaczającej większości, aby towarzyszyć jednemu sprawiedliwemu. W zamian za to Odkupiciel zostawił na podanej mu chuście odbicie swego świętego oblicza. Jest to lekcja dla nas, iż przez wzgardę świata mamy trwać przy Chrystusie, aby i w naszych duszach został wyraźnie odbity obraz Boga-Człowieka.

Imię Świętej bywa tłumaczone w sposób dość osobliwy, bo jako połączenie dwóch słów pochodzących z łaciny (vera) i z greki (eikon) – czyli prawdziwe oblicze. Inne interpretacje wskazują na czysto grecką etymologię, a więc pheronike, czyli niosąca zwycięstwo. W symbolicznym ujęciu mogłoby to oznaczać, iż Weronika jest tą, która niosła ulgę cierpiącemu Chrystusowi, który dzięki Męce i Zmartwychwstaniu miał odnieść tryumf nad światem oraz jego przewrotnym księciem.

Trudno powiedzieć coś więcej o życiorysie odważnej mieszkanki Jeruzalem, gdyż wiedzę o nim czerpiemy wyłącznie z apokryfów, a na dodatek w późniejszych wiekach jej skromna objętościowo biografia obrosła w szereg legend. Przed śmiercią chustę naznaczoną rysami Pana Weronika miała przekazać papieżowi św. Klemensowi I. Następnie trafiła ona do Edessy na Bliskim Wschodzie, by w VII wieku znów znaleźć się w Rzymie. Stamtąd zaś bezcenna relikwia została wywieziona przez najazdem cesarza Karola V na Rzym (słynne sacco di Roma w roku 1527).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz