12/23/2013

6 marca: Św. Róża z Viterbo



(ok. 1233 – ok. 1252)

Róża z Viterbo żyła krótko (niecałe dwadzieścia lat), a informacje biograficzne na jej temat są nader skromne, lecz mimo to jest ona postacią znaną na świecie i do dziś inspirującą wyobraźnię mieszkańców jej rodzinnej miejscowości. Folklor z nią związany należy do tych przejawów starodawnych obyczajów, które mimo upływu czasu zachowują pierwotną atrakcyjność, a ludzie różnych epok pielęgnują je z pełnym powagi i dumy namaszczeniem.

Co roku we wrześniu w Viterbo ma miejsce czterodniowe święto ku czci św. Róży. Ostatniego dnia wieczorem gasną wszystkie światła w mieście, ludzie zajmują miejsca na ulicach i balkonach, a mężczyźni przenoszą przez miasto ogromną (30 metrową), podświetloną wieżę, ozdobioną ręcznie wykonanymi różami. Nazywa się ona Macchina di Santa Rosa. Osobliwością tego święta jest to, że nie zostało skomercjalizowane i biorą w nim udział głównie mieszkańcy Viterbo.

Żywot Świętej obrósł licznymi legendami, tak że trudno czasem wyłuskać z niego fakty potwierdzone. Mówi się, że była tak piękna, iż zaczęto nazywać ją Różą, że jako dziecko wskrzesiła swą ciotkę, i wiele innych rzeczy. Wiadomo wszakże, iż pochodziła z ubogiej i bogobojnej rodziny rolniczej, która wpoiła jej od urodzenia przywiązanie do świętej religii i prostej duchowości skupionej na miłości Boga i bliźniego.

Pierwszych stanów mistycznych miała doświadczyć już w wieku ośmiu lat, co wydaje się prawdopodobne, jeśli zważymy na młodzieńcze dokonania, które wsławiły ją po śmierci, a za życia stały się przyczyną prześladowania przez rodaków. W wieku dwunastu lat wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Franciszka, a parę lat później ciężko zachorowała. Swoje cierpienia ofiarowała w intencji ciągnącej ku Ziemi Świętej VI Wyprawy Krzyżowej.

Odzyskawszy zdrowie, nabrała silniejszego, niż dotąd pragnienia zadośćuczynienia za grzechy i zaczęła nauczać publicznie. Widywano ją na placach, stojącą na mównicach i na rozstajach dróg, wzywającą ludność do pokuty. Jej słowa poparte były osobistą świętością ugruntowaną w duchu modlitwy i pokuty. Coraz mniej podobało się to możnym obywatelom miasta, tym bardziej, że poparli oni cesarza Fryderyka II Hohenstaufa przeciwko papieżowi.

Na dodatek w okolicy zamieszkiwali członkowie sekty katarów, którzy chcieli uchodzić za chrześcijan żyjących w przykładnej ascezie i bynajmniej nie chcieli słyszeć, iż Kościół – choćby w osobie świętego Biedaczyny z Asyżu – powstaje z nową siłą, czerpiąc z samego Źródła świętości.

Wiele osób św. Róża przywiodła do poprawy życia i znacznie przyczyniła się do wytworzenia propapieskiej atmosfery w mieście, co równocześnie stało się przyczyną jej dwuletniego wygnania. Powróciła dopiero, gdy nastąpiło pojednanie Viterbo z Rzymem po śmierci cesarza (którą zresztą cudownie przewidziała).

Za życia miano ją jeśli nie za niespełna rozumu, to przynajmniej za ekscentryczkę i nie traktowano zbyt poważnie jej wizji oraz nauk. Opinia ta sprawiła, iż nie została przyjęta do zakonu klarysek. Jej postać – dzieweczki wędrującej z krucyfiksem po mieście i głoszącej Słowo Boże – dopiero po śmierci została zrehabilitowana i stała się nieodłącznym elementem lokalnej dumy mieszkańców Viterbo.

Jedną z ostatnich rzeczy, jakie przewidziała dzięki darowi proroctwa było to, iż dopiero po śmierci znajdzie się w klasztorze. Potwierdziły to dzieje jej doczesnych szczątków, które najpierw zostały złożone w ziemi bez trumny, potem zaś – w 1258 roku na polecenie papieża Aleksandra VI – przeniesiono je do klasztoru klarysek. Przy translacji zwłok okazało się, iż pozostają w stanie nienaruszonym. Proces kanonizacyjny ciągnął się dość długo, a zakończył się w roku 1457 za pontyfikatu Kaliksta III.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz