12/22/2013

9 marca: Św. Franciszka Rzymianka


Giovanni Battista Gaulli,
Św. Franciszka Rzymianka dająca jałmużnę (1675)

(1384 – 1440)

Żyjąca na przełomie XIV i XV wieku włoska arystokratka Franciszka (urodzona w Perrione pod Rzymem) jest jednym z niezbyt licznych przykładów niewiast, którym udało się połączyć trzy powołania – żony, matki i zakonnicy. Poświęcenie, z jakim oddawała się domowym obowiązkom oraz miłość, jaką miała dla męża i dzieci, są świadectwem prawdziwej świętości, rozumianej jako wierność woli Bożej we wszystkim, a szczególnie w obowiązkach stanu.

Francesca Bussa de' Leoni była dzieckiem nadzwyczaj uświadomionym religijnie. Dobrowolnie przystępowała do częstej spowiedzi, ponieważ zdawała sobie sprawę, że każdy nasz grzech był przyczyną, dla której męka naszego Zbawiciela stawała się coraz cięższa. Już w wieku sześciu lat zadawała sobie drobne umartwienia (na przykład wstrzemięźliwość od mięsa). Postępując tak ku doskonałości była przekonana, iż nie ma dla niej miejsca wśród świeckich, a jedynie w zaciszu Domu Bożego, w jakimś żeńskim klasztorze.

Bóg jednak zechciał inaczej pokierować jej losami. Ojciec dwunastoletniej dziewczynki oznajmił, że została zaręczona z bogatym arystokratą Wawrzyńcem di Ponziani i że od tej decyzji nie ma odwołania. Musiała się zgodzić. Początkowo czyniła to jedynie z posłuszeństwa, uznając w tym dopust Boży, lecz z czasem okazało się, że pożycie małżeńskie układa się nadzwyczaj harmonijnie, a mąż nie ma nic przeciwko intensywnemu życiu duchowemu Franciszki i jej dystansowi wobec rozrywek światowych. Ona zaś odwdzięczała się szczerą miłością i poważnym traktowaniem swoich obowiązków. Wzięła na siebie nawet więcej, niż kobiety jej stanu, gdyż postanowiła sama wychowywać potomstwo, nie zrzucając tej odpowiedzialności na niańki.

Przy wszystkich zajęciach domowych jej aktywność duchowa i dobroczynna była wprost nadludzka. Św. Franciszka nie tylko wspomagała potrzebujących wszystkimi przypadającymi na nią dochodami, ale gdy ich nie starczyło – dokładała z pracy własnych rąk. Zawoziła drewno na opał do ubogich mieszkań, a nawet kwestowała na ulicach miasta. Równocześnie wiele godzin – nierzadko do późna w nocy – poświęcała na modlitwę. Gdy zaś przerwano jej rozmowę z Bogiem lub czytanie psalmów, zwykła mawiać: „Mężatka musi, jeśli wzywają ją rodzinne obowiązki, zostawić Boga przed ołtarzem i znaleźć Go w domowej krzątaninie”.

Jej błogosławione życie nie było jednak pozbawione krzyży. Dwoje z trójki dzieci zmarło przedwcześnie, a wskutek wojny króla Neapolu przeciw papieżowi ojciec i syn, którzy poparli Namiestnika Pańskiego, zostali wygnani z miasta, a majątek zrabowały wojska okupujące Rzym. Podczas nieobecności mężczyzn musiała radzić sobie sama i jeszcze bardziej pogłębiła życie wewnętrzne. Po ich powrocie namówiła męża, aby żyli w czystości.

Wokół pani Franciszki zaczęły gromadzić się niewiasty pragnące naśladować jej styl życia. Święta postanowiła założyć dla nich zgromadzenie zakonne, do którego nie mogła sama wstąpić (dopiero po śmierci męża). Tak w roku 1425 powstało stowarzyszenie Oblatek Benedyktynek z Góry Oliwnej, zatwierdzone w roku 1433 przez papieża Marcina V.

Ostatnie lata życia Franciszka spędziła przy kościele Santa Maria Nuova (obecnie pod jej wezwaniem – basilica di Santa Francesca Romana), doświadczając licznych przeżyć mistycznych, wśród których najciekawszym był dar widzenia Anioła Stróża. Niebieski opiekun był niejako odbiciem sumienia Świętej, zawsze bowiem, gdy popełniła jakiś drobny grzech, jego oblicze stawało się smutne, a rozpogadzało się, dopiero gdy odprawiła zadaną przez spowiednika pokutę. Wycieńczona wieloletnim poświęceniem dla Boga i ludzi odeszła po wieczną nagrodę 9 marca 1440 roku, a jej wspomnienie zostało wyznaczone właśnie na dzień jej narodzin dla Nieba. Papież Paweł V zaliczył ją w poczet świętych w roku 1609.



Nieznany artysta włoski - Widzenie św. Franciszki Rzymianki (XV w.)

Nicolas Poussin, Widzenie św. Franciszki Rzymianki (ok. 1657)

Orazio Gentileschi, Widzenie św. Franciszki Rzymianki (1615-19)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz