(25 maja 1550 – 14 lipca 1614)
Same już okoliczności narodzin tego świętego ukazują, iż Pan Bóg upodobał sobie tę duszę, ponieważ odnalazł w niej wielki potencjał przysłużenia się Jego chwale i zbawieniu dusz. Rodzice Kamila, osiadli na włościach w Bucchianico w Królestwie Neapolu, długo nie mieli szczęścia do dzieci, ponieważ zmarł ich pierwszy syn, a sami doszli do podeszłego wieku, nie wydawszy na świat więcej potomstwa. Nie tracili wszakże nadziei wbrew wszelkim przeciwnościom i w końcu za sprawą gorących, ale przede wszystkim wytrwałych modlitw matki, zaszła ona w ciążę – a miała wówczas, wedle przekazów, sześćdziesiąt lat!
Przed narodzinami jedynego potomka pani de Lellis miała dziwny sen. Zobaczyła swego syna stojącego na czele grupy mężczyzn, a wszyscy mieli na piersiach czerwone krzyże. Odebrała to jako znak od Boga, ale znak złowieszczy, ponieważ takimi czerwonymi krzyżami oznaczało się wówczas skazanych na śmierć, których prowadzono na egzekucję. Obawiała się, że jej syn zostanie przestępcą i doczeka się haniebnej śmierci. Pierwsza dekada życia Kamila de Lellis zdawała się potwierdzać te pesymistyczne przeczucia. Służył on w wojsku najemnym, walcząc między innymi z Turkami w armii weneckiej i prowadził hulaszczy żywot utracjusza, który stopniowo roztrwaniał otrzymany od rodziców majątek, a w końcu przegrał ostatni grosz – i podobno nawet własną broń – namiętnie grając w karty.
Szlachecki syn i były wojskowy – został bowiem zwolniony ze służby z powodu ciężkiej rany nogi – został nędzarzem. Widocznie wolał żebrać i podejmować dostępne mu prace fizyczne, niż szukać pomocy u bardziej wpływowych osób, skoro dowiadujemy się, iż w roku 1674 znalazł się pod kościołem Ojców Kapucynów w Manfredonii prosząc o jałmużnę. Spotkał wtedy jednego z tamtejszych zakonników, który zaproponował mu pracę przy budowie nowego klasztoru w San Giovanni Rotondo. Kamil udał się tam i poddając się wpływowi Bożej Opatrzności, przeżył głębokie nawrócenie.
Po pewnym czasie mieszkania i pracy w gronie duchowych synów św. Franciszka, zapragnął zostać jednym z nich i pozostać w miejscu, gdzie doświadczył ich dobrodziejstwa. Pan Bóg, któremu nawrócony dał się już prowadzić, pokazał jednak, iż ma inne plany. Gdy już bowiem Camillo miał wstępować do nowicjatu, odnowiła się rana jego nogi i dokuczała mu tak poważnie, iż musiał udać się na leczenie do szpitala św. Jakuba w Rzymie. Tam odkrył swe powołanie – gdy doszedł trochę do zdrowia, okazało się, że inni pacjenci chętnie zwracają się do niego o pomoc, radę i wsparcie. On sam odkrył w tym wielką satysfakcję i poczucie, że działa zgodnie z wolą Bożą.
Nie od razu jednakże zrozumiał, że w tego rodzaju działalności ma wykazać się inwencją i powołać nową rodzinę zakonną… Po jakimś czasie powrócił do kapucynów i podjął drugą próbę wstąpienia w ich szeregi, lecz kiedy i tym razem nie powiodło się z powodu równie poważnego jak ostatnim razem odnowienia rany – wreszcie zrozumiał, gdzie jest jego miejsce i założył w Rzymie w roku 1582 zakon Kleryków Regularnych Posługujących Chorym (przed zatwierdzeniem przez Stolicę Świętą zwany Stowarzyszeniem Sług Chorych). Odkrywszy już w tym względzie wolę Bożą, nie zwlekał jak widać z działaniem, ponieważ sam przyjął święcenia kapłańskie i złożył śluby zakonne dopiero dwa lata później. Członkowie zgromadzenia składali dodatkowy ślub „wiecznej obecności ciałem i duszą przy chorych, nawet zarażonych”.
Jeszcze za życia Świętego zakon kamilianów rozprzestrzenił się w wielu innych miastach Italii, a jego członkowie założyli w sumie sześćdziesiąt pięć szpitali. W roku 1607 don Camillo zrzekł się godności generała zakonu, aby więcej czasu poświęcić na kontemplację i przygotowanie się do śmierci, gdyż miał świadomość, iż zbliża się do schyłku życia. Pan Bóg obdarzył go głębią przeżyć duchowych, darem proroctwa i czynienia cudów. Święty odszedł do Pana w domu macierzystym swego zgromadzenia w Rzymie i tamże został pochowany. Kanonizacji doczekał się, po okresie różnych przeciwności, za pontyfikatu Benedykta XIV w roku 1746. Przez Leona XIII został ogłoszony patronem chorych i szpitali, zaś Pius XI ogłosił Kamila de Lellis patronem personelu medycznego. Jego kult w Polsce jest szczególnie silny w Zabrzu, gdzie spoczywają relikwie serca Świętego, a samo miasto słynie z wkładu w rozwój polskiej kardiologii i kardiochirurgii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz