(ok. 250 – 304)
Św. Florian z Lauriacum, zwany tak od miejsca, w którym został umęczony, znany jest powszechnie z popularnych przedstawień ludowych, jakie można spotkać przy wiejskich uliczkach i siedzibach Ochotniczej Straży Pożarnej. Kojarzony zwykle jako postać w stroju rzymskiego legionisty z wiadrem wody, jako patron strażaków i innych zawodów wykonywanych przy użyciu ognia. Krakowianie zaś czczą go jako patrona swego miasta. Wszystkie te skojarzenia nie wzięły się znikąd, był on bowiem rzymskim oficerem, a kościół pod jego wezwaniem – jak głosi krakowska tradycja – był jedynym budynkiem oszczędzonym przez pożar, który w roku 1528 dotknął głównie Kleparz, wieś pod Krakowem, gdzie stała owa świątynia.
Warto ten popularny obraz Świętego wzbogacić o garść informacji zachowanych w źródłach i przekazanych przez żywoty. Miał się on urodzić w granicach imperium rzymskiego na terenie obecnej Austrii. Doszedł drogą kariery wojskowej aż do stopnia oficera i pomimo zajmowania publicznego stanowiska nie bał się pozostać wyznawcą religii chrześcijańskiej, kiedy wciąż uchodziła ona za coraz niebezpieczniejszy dla starych kultów zabobon. Gdy był już w sile wieku, rozpoczął się okres słynnych i wyjątkowo ciężkich prześladowań chrześcijan za panowania cesarza Dioklecjana. Prowadzono czystki wśród państwowych urzędników i w armii, a prości wyznawcy Chrystusa byli zmuszeni uchodzić do miejsc odosobnionych, by uniknąć katuszy i śmierci.
W prowincji Ufer Noricum, gdzie Florian pełnił służbę, władzę sprawował wyjątkowo gorliwy wykonawca cesarskich dekretów – namiestnik Aquilinus. Uwięził on czterdziestoosobowy oddział dowodzony przez Świętego, a złożony z chrześcijan. Oficer na służbie imperium, ale wierny przede wszystkim Wodzowi Niebieskiemu, odczuł w sercu świętą zazdrość wobec swoich podkomendnych, którzy cierpieli dla Chrystusa i pragnął podzielić ich los. Wyruszył niezwłocznie do miejsca, w którym byli uwięzieni. Po drodze napotkał żołnierzy poszukujących osób, które przyznają się do bycia wyznawcami Ukrzyżowanego Króla. Florian bynajmniej nie zamierzał skorzystać z możliwości wywinięcia się obławie, lecz odważnie poinformował żołnierzy, iż nie muszą daleko szukać, ponieważ on jest chrześcijaninem.
Gotowy pochwalić Boga swą śmiercią, stanął Florian przed namiestnikiem prowincji. Akwilin zaczął nakłaniać go do złożenia bałwochwalczej ofiary bóstwom pogańskim, lecz święty żołnierz odparł, iż nie od wczoraj służy Chrystusowi, więc ani diabeł nie ma nad nim mocy, ani namiestnik okrutnego cesarza nie może zrobić nic ponad zaszkodzenie jego ciału. Gdy Akwilin zobaczył, że żadne argumenty i groźby nie skutkują – skazał więźnia na ubiczowanie. Święty, szczęśliwy w głębi duszy, że wstępuje bezpośrednio w ślady swego Mistrza, modlił się i unosił myślą do niedalekich już niebiańskich przybytków. Skatowany dodatkowo żelaznymi prętami rozszarpującymi jego ciało, został zaprowadzony nad rzekę Ennes, aby zostać utopionym.
Przed śmiercią poprosił o chwilę modlitwy. Strażnicy widząc niesamowitą świętość bijącą od żałosnej postaci ociekającego krwią i ledwo żywego człowieka, nie śmieli wykonać kary. Wreszcie znalazł się jeden zuchwalec, który zepchnął z mostu pozostającego w modlitewnym zachwyceniu Męczennika. Rychło miał jednak poczuć na sobie gniew Boży, ponieważ został dotknięty nagłą ślepotą, a ciało Świętego zostało wyniesione przez wzburzone fale rzeki na brzeg, gdzie miał go strzec wielki orzeł. Żołnierze wykonawszy rozkaz swego namiestnika pozostawili ciało na brzegu. Św. Florian nie chciał, aby jego doczesne szczątki, naznaczone krwią przelaną dla Chrystusa, pozostały w pohańbieniu i ukazał się w nocy pobożnej niewieście Walerii, która odnalazła ciało i wyprawiła mu godny chrześcijański pogrzeb.
Również do Polski relikwie Świętego miały trafić w osobliwych i nadprzyrodzonych okolicznościach. Otóż Kazimierz Sprawiedliwy, jeden z synów Bolesława Krzywoustego, gdy zasiadał na tronie dzielnicy senioralnej w Krakowie, postanowił zapewnić Polsce orędownictwo w niebie w osobie jakiegoś świętego, którego relikwie zamierzał sprowadzić z Rzymu. Wyprawił tedy biskupa Gedeona, który za zgodą papieża Lucjusza III miał wybrać relikwie dowolnego świętego – gdy zaś zastanawiał się, którego by wybrać, miał usłyszeć głos od grobowca św. Floriana. Tak zdecydował o translacji jego zwłok do stolicy piastowskiego państwa, którego Męczennik został patronem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz