(ok. 1414 – 29 września 1484)
Św. Jan pochodził z mieszczańskiej rodziny zamieszkałej w Dukli niedaleko Krosna, w pobliżu granicy węgierskiej. Z domu rodzicielskiego wyniósł zalążki cnót i zapał do nauki potrzebny do podjęcia edukacji w miejscowych szkołach i na Akademii Krakowskiej. W czasach żakowskich miał za kompanów dwóch późniejszych świętych – Jana Kantego i Szymona z Lipnicy, dzięki którym łatwiej mu było wkroczyć na drogę doskonalszego żywota i uniknąć złudnych ponęt światowych. Po studiach powrócił do rodzinnego miasta, a nie widząc przed sobą jasno wytyczonej drogi, postanowił rozeznać wolę Bożą w pustelniczym odosobnieniu.
Zamieszkał na kilka lat w skromnej chatce albo jaskini w lesie pod górą Cergową. Zbudował tam kapliczkę ku czci Matki Bożej i surową ascezą umartwił w sobie resztki ziemskich przywiązań, hamujących ducha przed wstąpieniem na ciernistą, ale najpewniejszą drogę zbawienia. W końcu zdecydował o wstąpieniu do zakonu i nie zwlekając, skierował swe kroki ku konwentowi franciszkanów w Krośnie. Był to prawdopodobnie rok 1440. Kleryk Jan widocznie wyróżnił się talentem, skoro zaraz po święceniach został mianowany kaznodzieją, który to urząd miał wedle zaleceń samego św. Franciszka przypadać jedynie bardziej uzdolnionym spośród braci.
Dwukrotnie był wybierany na przełożonego klasztoru lwowskiego i krośnieńskiego, na co nie chciał się zgodzić – w końcu jednak cnota posłuszeństwa wyprzedziła cnotę pokory, nie umniejszając bynajmniej tej drugiej. Ojciec Jan zasłynął jako kaznodzieja i dobry przewodnik dusz odnajdujących Boże miłosierdzie i radę w konfesjonale, a także jako troskliwy zarządca powierzonych mu wspólnot. Równocześnie ze smutkiem obserwował rozluźnienie obyczajów w rodzinie franciszkańskiej, która coraz bardziej oddalała się od doskonałości swojej reguły.
Przed kilkunastu laty dotarł do Polski wielki reformator zakonu franciszkańskiego, kontynuator dzieła św. Bernarda ze Sieny, św. Jan Kapistran. Założone przez niego w Krakowie zgromadzenie franciszkanów obserwantów, zwane bernardynami (od kościoła św. Bernarda, w którym była jego siedziba), zwróciło uwagę Jana pełniącego wówczas urząd kustosza kustodii. W roku 1463 postanowił zrzec się wysokiego stanowiska i dołączył do ojców bernardynów. Święty wielce rozmiłował się we wspólnotowym życiu wedle rad ewangelicznych, a w nowym zgromadzeniu odnalazł bratnie dusze, wstępujące ściślej w ślady biedaczyny z Asyżu.
Zapytany raz przez młodych braci, chcących udać się do pustelni, jaka droga jest lepsza, odpowiedział roztropnie i nauczony własnym doświadczeniem: „Co do mnie, nieskończenie dziękuję Bogu, że mnie do zakonu powołać raczył. Życiu pustelniczemu schodzi na wielu pomocach duchownych, które tylko we wspólnem, zakonnem pożyciu znaleźć można. W życiu na pustyni dwie wielkie niedogodności napotyka człowiek: jedna, że gdy mu schodzić będzie na jakiej cnocie, o tem nikt go nie ostrzeże, i w wadach swoich leżeć może na zawsze; druga że oprócz bogomyślności i umartwień ciała, w innych cnotach niełatwo się wyćwiczy, bo skądże nabędzie pokory, kiedy nie będzie tam nikogo, kto by go upokarzał? Skądże cierpliwości, jeśli nie napotyka prześladowców albo złośliwych języków, które mu przycinają? Ale przede wszystkiem jakże on nabędzie wielkich zasług posłuszeństwa, kiedy przełożonego nad sobą nie ma. Pozostawmy tamte drogi dla małej liczby szczególnie do tego wybranych przez Boga, a sami trwajmy w powołaniu, do którego nas zawezwać raczył”. Usłyszawszy te słowa, braciszkowie docenili dar swojego powołania i pozostali w klasztorze.
Już jako bernardyn św. Jan założył we Lwowie żeńskie zgromadzenie w ramach Trzeciego Zakonu, dla którego napisał regułę i zaszczepił tamtejszym niewiastom szczególne nabożeństwo do Matki Bożej, które zawsze go cechowało. W ostatnich latach życia utracił on wzrok, co znosił bez skargi, a Pan Bóg obdarzył go w zamian obfitością światła wewnętrznego, sprowadzającego do jego duszy pocieszające wizje Bożej Rodzicielki i inne mistyczne doznania. Został też w nadprzyrodzony sposób powiadomiony o dniu swojej śmierci, do której przygotował się skrzętnie i pożegnawszy dobrą radą swoich współbraci, oddał ducha Panu w wieku lat siedemdziesięciu.
Miejsce spoczynku Świętego zostało zaraz po śmierci otoczone wielkim kultem, a on sam wspomagał swój naród niebieskim orędownictwem. Do jego grobu pielgrzymowali królowie Jan Kazimierz i Jan III Sobieski, a także hetmani Stanisław Żółkiewski i Jan Zamoyski, a lud lwowski zachował go w pamięci jako pogromcę zdradzieckich Rusinów i dzikich hord tatarskich. Chmielnicki bowiem, gdy wraz z Tuhaj Bejem podchodził pod Lwów w roku 1648, miał ujrzeć wielką postać mnicha nad miastem, co stało się przyczyną odwrotu najeźdźców. Miejscowi bernardyni utożsamili go właśnie z Janem z Dukli. Patrona polskiego rycerstwa beatyfikował w roku 1733 Klemens XII, zaś w poczet świętych został policzony dopiero w roku 1997 przez Jana Pawła II.
Jan Matejko, Bohdan Chmielnicki z Tuhaj-bejem pod Lwowem (1885) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz