(17 kwietnia 1865 – 29 maja 1939)
Przykład życia świętej Urszuli Ledóchowskiej stanowi ważny punkt odniesienia dla współczesnych katolików, poszukujących swych korzeni zarówno religijnych, jak i narodowych. Julia, bo takie imię otrzymała na chrzcie, urodziła się w Loosdorf w Austrii jako córka Antoniego Augusta hrabiego Halki-Ledóchowskiego herbu Szaława i Szwajcarki Józefiny de domo Salis-Zizers. Ojciec był rotmistrzem huzarów i szambelanem cesarskim, matka zaś jako czcigodna matrona była damą Orderu Gwiaździstego Krzyża, najważniejszego wówczas obok Orderu Złotego Runa odznaczenia w Cesarstwie Austro-Węgierskim i orderu Domu Habsburgów. Większość dzieci tego oddanego Kościołowi małżeństwa poświęciło się służbie Bożej – siostry Julii Maria Teresa i Ernestyna zostały zakonnicami, zaś brat Włodzimierz jezuitą i pełnił urząd przełożonego generalnego Societatis Iesu.
Julia Ledóchowska wychowała się w sercu rozległej monarchii habsburskiej, nie znaczy to jednak, iż rodzice nie zakorzenili w niej polskiej tożsamości i nie przysposobili do służby walczącej o niepodległość Ojczyźnie, co miała udowodnić swą późniejszą działalnością. Gdy miała osiemnaście lat, rodzina postanowiła powrócić do Polski i zamieszkać we dworku w Lipnicy Dolnej koło Bochni, na ziemi, która wydała na świat świętego Szymona z Lipnicy (Murowanej). W wieku dwudziestu jeden lat hrabianka Ledóchowska postanowiła zasilić szeregi sióstr urszulanek i spełniła swój zamiar w Krakowie przyjmując imię zakonne Urszula.
Już w Krakowie siostra Urszula podejmowała pracę pedagogiczną z dziećmi, która okazała się jednym ze szczególnych charyzmatów, którymi obdarzył ją Pan Bóg. W roku 1907, z błogosławieństwem papieża św. Piusa X, wyjechała do Petersburga, gdzie została przełożoną internatu przy polskim gimnazjum. Wydalono ją, gdy wybuchła wojna światowa i matka Urszula była zmuszona uchodzić najpierw do Szwecji, potem do Danii. Założyła tam szkołę dla dziewcząt i sierociniec dla dzieci polskich emigrantów. W Szwajcarii zaś wspomagała działalność Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, założony w 1915 roku przez Henryka Sienkiewicza i Ignacego Jana Paderewskiego.
W roku 1920 powróciła do Polski i wraz z petersburskimi urszulankami osiedliła się w Pniewie pod Poznaniem. Z powodu ustawicznego nabożeństwa do Męki Pańskiej, jakie rozpalało serce zakonnicy, uzyskała ona zgodę ojca świętego Benedykta XV na stworzenie osobnej gałęzi zakonu urszulanek – Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. W ramach działalności zgromadzenia Święta zajmowała się nadal formacją młodych dziewcząt i opracowała charakterystyczną metodę pedagogiczną. Tam też w roku 1925 powołała pierwsze w Polsce koło Krucjaty Eucharystycznej podjętej z inspiracji Benedykta XV.
Będąc matką powierzonej sobie wspólnoty zakonnej i dziewcząt, w których kształtowała ideał katolickiej niewiasty, święta Urszula wpatrzona była w postać Królowej wszystkich niewiast i jej cnoty podawała za wzór do naśladowania swoim podopiecznym. Równocześnie pozostawała osobą niezwykle życzliwą i rozsiewającą wokół siebie krzepiącą pogodę ducha. Posilała się codziennie Chlebem Anielskim i to samo zalecała swoim wychowanicom jako pierwszy i najważniejszy środek do uświęcenia i wybudowania w sobie Bożego podobieństwa. Ośrodki wychowawcze prowadzone przez matkę Ledóchowską były ostoją chrześcijańskiego i staropolskiego porządku, ponieważ świątobliwa Matka świadoma była, iż wiara ojców jest podstawą duchowej wielkości Polski i przezornie rozpoczynała pracę dla Ojczyzny właśnie na poziomie wychowania młodych dziewcząt, by były zdolne sprostać wzniosłemu zadaniu bycia chrześcijańskimi żonami i matkami w czasach wielkiej wojny, a potem w okresie kształtowaniu suwerennej Rzeczypospolitej.
Urszula Ledóchowska zakończyła swą ziemską drogę w Rzymie, w opinii świętości. Beatyfikował ją w roku 1983 Jan Paweł II, zaś między świętych policzył ją tenże papież w roku 2003. Wówczas dokonano translacji jej zwłok do Pniew, w których spoczęły relikwie Świętej. Przy ekshumacji okazało się, iż doczesne szczątki matki Urszuli pozostają nienaruszone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz